W
czwartkowy wieczór poszłam do domu Weroniki, aby zrobiła mi ładną
fryzurę. Jej mama jest fryzjerką, dlatego ma mnóstwo akcesoriów
do włosów. Stwierdziła, że zrobi mi ładne upięcie z tyłu, bo
to mi bardziej podkreśli moją sylwetkę. Najpierw zrobiła mi
lekkie loki i spięła mnóstwem spinek.
-Wyglądasz bajecznie – powiedziała mi, jak
stanęłam w nowej sukience przed jej lustrem. - Jeśli nie
znajdziesz sobie chłopaka dzisiaj, to nie wiem kiedy.-Dzięki, Wera. Już nie wspomnę o tobie. - Naprawdę miała ładna kreację. - Ale wiesz, jak ja tańczę.
-Po to są dyskoteki, żeby zaszaleć!
Już zbliżała się 18:00, dlatego wyszłyśmy z mieszkania i poszłyśmy piechotą, bo ma blisko. Na naszej szkolnej sali gimnastycznej było ciemno, świeciły jedynie światła reflektorów. Sala była ładnie udekorowana kolorowymi wstążkami i balonami, a okna były zasłonięte ciemnym materiałem, aby dodać tajemniczości. Gdy przyszłyśmy było już sporo osób, które tańczyły i rozmawiały. DJem był przewodniczący szkoły –Konrad, kolega z klasy maturalnej. Nagle ktoś pociągnął mnie za rękę w stronę środka parkietu – to Weronika, krejzolka, która zawsze chce tańczyć. Zawsze była odważniejsza ode mnie, ja za to byłam rozważniejsza. Zaczęłyśmy tańczyć do nieznanej piosenki elektro, którą puścił DJ. Moje ruchy ograniczały się do ruszania rąk w lewo i prawo, do góry i do dołu oraz lekko ruszając biodrami. Wera bawiła się wspaniale, jakby była w swoim żywiole.
Po paru piosenkach się zmęczyłam, więc poszłam do okna zaczerpnąć trochę świeżego powietrza. Otworzyłam, lekko uchylone, małe okienko w sali. Już dawno się ściemniło, lecz dopiero teraz było widać gwiazdy. Było bezchmurne niebo. Gwiazdy migotały tak jasno i przejrzyście, jak nigdy dotąd. Powietrze jak na koniec listopada było ciepłe i orzeźwiające.
***
Przyszedłem po 18:00 do szkoły. Na sali
gimnastycznej już grała głośno muzyka. Koledzy z mojej klasy
tańczyli na parkiecie, więc postanowiłem się dołączyć. Grała
moja ulubiona piosenka Light it Up Major Lazera w wersji
klubowej. Cała sala podskakiwała w rytm piosenki. Rozejrzałem się
po sali, nie widzę nigdzie Emilki. Jest tu dużo ludzi, których nie
poznaję. Po chwili zauważam Michała i Julkę, jak rozmawiają przy
stoliku z jedzeniem i patrzą na mnie ukradkiem. Wiedziałem, że che
rozmawiają o mnie. Tańczyłem dalej, muzyka ciągle grała.
Po paru piosenkach podszedłem do stolika
się napić czegoś zimnego. Robiło się już duszno na sali.
Nalałem sobie Sprite'a do plastikowego kubka. Muszę powiedzieć, że
samorząd uczniowski bardzo dobrze zaopatrzył jedzenie i napoje.
Nagle podchodzi do mnie mój kumpel:
-Siemanko, witaj na imprezie!
-Cześć!
-I jak, gadałeś już z Julką? Niedawno
przyszła. - Spojrzał się na nią. Prawie nie zachłysnąłem się
Spritem.
-Em... jeszcze nie, ale zaraz się tym
zajmę.
-To baw się dobrze! - Odwrócił się i
poszedł na parkiet.
Dopiłem Sprite'a i usiadłem na ławce
przy Djce, na końcu sali. Poczułem, że z otwartego okna z
przeciwnej stronie sali wieje zimnem. Zauważyłem kogoś powoli
odchodzącego od tego okna. Czemu zostawił te otwarte? Przecież
jest listopad! Wyjąłem telefon, bo przecież nie będę się cały
czas gapił na okno.
***
Poszłam po parę kawałków ciasta
czekoladowego przygotowanego przez samorząd uczniowski. Usiadłam z
powrotem na ławce przy oknie, zajadając ciasto. W sumie te piosenki
są nudne a ja nie mam nastroju, żeby tańczyć.
Nagle Weronika
podchodzi i zaprasza mnie do tańca, bo jak nie, to zagroziła mi, że
znajdzie mi kogoś do potańczenia, a ja odpowiadam, że jem ciasto i
zaraz przyjdę, a tak naprawdę, to nie miałam zamiaru tam wracać.
Po paru refrenach rzeczywiście zniknęła gdzieś w tłumie.
***
Po paru piosenkach podchodzi do mnie jakaś
dziewczyna, może z 1,60 m wzrostu, trochę grubsza w różowej
sukience i blond lokami.
-Cześć...em... - Zapytała mnie
rozglądając się, jakby nie wiedziała, gdzie są łazienki.
-Słuchaj, zrobiłbyś coś dla mnie?
-No... to zależy co.
-Czy zaprosiłbyś moją koleżankę do
tańca, bo siedzi sama i nie ma z kim tańczyć. Próbowałam już ją
zaciągnąć...
Że niby JA mam zatańczyć z jakąś dziewczyną?
-Dobra, a która to?
-Ta, co siedzi na ławce przy oknie w
niebiesko-czarnej sukience. - Było tak ciemno, że nie mogłem
rozpoznać kto tam siedzi. A co, jeśli to jakaś grubaska, a Michał specjalnie ją obstawił, żeby zrobić ze mnie frajera, tak jak w
piątej klasie?
-Proszę Cię, to nie żaden kawał, po
prostu chcę, żeby z kimś zatańczyła.
Pomyślałem sobie, że mogę to zrobić,
ale nie za darmo.
-Okej...to ile dajesz?
-Co??Mam ci zapłacić, żebyś poszedł?
-Albo dajesz dychę, albo nie idę wcale.
-Dychę? Nawet tylu nie mam przy sobie!
Mam jedynie...- szybko przeszukała swoją portmonetkę- 6.50 zł.
Dobre i to.
-Dobra, daj mi te 6.50 i zatańczę z nią
jedną piosenkę.
-Jedną piosenkę...i wolnego!
W sumie bardzo ładna z niej dziewczyna.
-Hmm, no dobra, ale za wolnego dasz mi jej
numer.
-Okej stoi, tylko daj mi swój telefon.
Podałem jej telefon po czym wystukała numer do nowej znajomej. Podpisała
numer jako „Gwiazda”. Co to miało znaczyć?
- Proszę. - oddała
mi telefon i 6.50zł w monetach dwuzłotowych i
pięćdziesięciogroszowych, i podbiegła do DJ i zaczęła z nim
rozmawiać.
Zebrałem w sobie całą odwagę, na jaką
mnie było stać. Miałem proste zadanie – tylko zaprosić do tańca
nieznajomą dziewczynę na dwie piosenki. Przecież nie mogłaby być
tak brzydka... Przeszedłem przez całą salę gimnastyczną aż do
tej ławki pod oknem. Siedziała na niej smutna dziewczyna w ładnej,
czarno-granatowej sukience i z spiętymi w eleganci koczek włosami.
Wzrok miała wbity w podłogę przed nią. Miała podobny nos do
Emilki i była podobnego wzrostu. Podszedłem bliżej.
***
-Co taka smutna dziewczyna tu robi na tej
dyskotece?
Zapytał mnie nagle jakiś chłopak w granatowej
koszuli. Spojrzałam na niego od dołu. Było bardzo ciemno, jedynym
światłem na sali to światła reflektorów. Nie był zbyt
przystojny, ani nie brzydki.
-Eh... -
odpowiedziałam zawstydzona.
-Czy mogę Ciebie prosić do tańca?
Dżentelmeńsko podał mi trzęsącą się rękę. Na początku
wahałam się. Popatrzyłam na niego, potem na jego rękę, potem
znowu na niego. Po chwili zastanowienia podałam mu swoją rękę.
-Tak...oczywiście. - Powiedziałam
nieśmiało. Ostrożnie wstałam z ławki, po czym poprowadził mnie
środek sali.
***
Wzrostem była podobna do niej. Ogólnie
była do Emilki podobna, nawet uśmiech. Uśmiechnęła się, co
sprawiło, że pojawiły się u niej takie same dołeczki w
policzkach, co Emilka. A co, jeśli to...chwila,
przecież to JEST Emilka!
Nie poznałem jej na początku. Bardzo ładnie jej było w tych włosach i w tej sukience, która podkreślała jej długie, szczupłe nogi. Nie mogłem w to uwierzyć! Dziewczyna, której uwagę próbowałem zdobyć już od dłuższego czasu, nagle zjawia się obok mnie w zjawiskowej kreacji i będziemy razem tańczyć na szkolnej dyskotece!
przecież to JEST Emilka!
Nie poznałem jej na początku. Bardzo ładnie jej było w tych włosach i w tej sukience, która podkreślała jej długie, szczupłe nogi. Nie mogłem w to uwierzyć! Dziewczyna, której uwagę próbowałem zdobyć już od dłuższego czasu, nagle zjawia się obok mnie w zjawiskowej kreacji i będziemy razem tańczyć na szkolnej dyskotece!
Kołysząc się niezręcznie do rytmu
muzyki pop, która teraz leciała powiedziała:
-Tylko muszę cię ostrzec, nie tańczę
za dobrze.
-Spokojnie, ja cię poprowadzę. - Na jej
twarzy pojawił się uśmiech, od razu ładniej jej było. Pewnie już
dawno się zorientowała kim jestem.
***
Po paru niezręcznych zwrotkach piosenki
DJ Michał powiedział przez mikrofon: „Drodzy koledzy i koleżanki,
czas na coś troszeczkę wolniejszego, więc jeśli macie z kim, to
tańczcie, JOŁ!” i włączył All of me Johna Legenda. Momentalnie zalał mnie pot. Mam zatańczyć „wolnego” z
Danielem?! Co, jeśli ktoś to zobaczy i będzie się ze mnie śmiać?
Nigdy wcześniej nie tańczyłam wolnego i to z chłopakiem! O
nie...to wszystko sprawka Weroniki! Ona go do mnie przysłała
przecież.
Daniel delikatnie objął mnie wokół
mojej talii, a drugą złapał moją drugą rękę i powoli kołysał
się do muzyki. Po paru taktach zaczął bardziej angażować nogi.
Krok w prawo, krok w lewo, do przodu, do tyłu. Zauważyłam, że
ciągle patrzę w dół na swoje buty na niskim obcasie. Po raz
pierwszy założyłam takie wysokie, bo zawsze byłam na tyle wysoka,
że nie potrzebowałam dodatkowych centymetrów. Daniel przez cały
czas się patrzył w moje oczy. Trochę mnie onieśmielał. Na
szczęście byłam niższa od niego o 15 cm, co wyglądało uroczo,
bo z patrzyłam na niego od dołu. Po chwili przytulił mnie bliżej
do siebie, a ja, według jego instrukcji, lekko położyłam głowę
na jego ramieniu i wolno kołysaliśmy się do muzyki. Jakie to było
piękne uczucie tak po prostu dać się porwać komuś i zatańczyć
wolnego z chłopakiem. Wtedy zawieszone nad nami balony wydawały się
tak jakby szybciej kołysać niż dotychczas, a światła reflektorów
jakby świeciły tylko na nas pośrodku parkietu sali gimnastycznej
naszego Liceum. Zerknęłam na przyjaciółkę, sprawdzić, co robi.
Stoi wraz z innymi koleżankami przy stoliku i pewnie bierze kolejny
kawałek sernika na zimno i popija zimnym napojem. Daniel lekko się
ode mnie odchylił chcąc mi coś zakomunikować, a ja również się
odchyliłam i spojrzałam w jego duże, piwne oczy.
-Emilka?
-Tak, a ty jesteś Daniel. Siedzimy obok
siebie na angielskim, nieprawdaż?
-Owszem. Nie sądziłem, że znasz się z
tą dziewczyną w różowej.
-A, to jest Weronika. Pewnie Cię do mnie
sprowadziła.
-Tak, poprosiła mnie, żebym wziął Cię
do tańca, bo siedziałaś sama na tej ławce.
Jego głos lekko
zadrżał ze stresu.
-Dobra z niej przyjaciółka.
Piosenka
nadal grała, a ja z powrotem oparłam głowę na to samo miejsce na
jego ramieniu. Poczułam zapach ładnych męskich perfum z jego szyi.
Nagle zaczęłam o nim myśleć inaczej niż przedtem. Teraz wydawał
mi się inny niż zawsze. Był taki dżentelmeński, delikatny.
Gdy piosenka się skończyła,
Daniel nadal trzymał moją rękę. DJ puszczał dalej klubową
muzykę. Nikt się na nas nie patrzył, wszyscy zachowywali się jak
przedtem. Już nie tańczyliśmy z Danielem tak blisko, ale jednak
trzymał się blisko mnie, nadal patrząc się na mnie jak na
obrazek. Umiał się poruszać, nie tak jak ja... Rozejrzałam się
po sali. Spostrzegam Weronikę szalejącą na parkiecie niedaleko
nas. Spojrzałyśmy na siebie w tym samym monecie. Weronika tańczy
teraz z Michałem, szkolnym ciachem. Od początku roku szkolnego się jej podobał.
Pewnie niemal oszalała z radości.
Tańczyliśmy cały wieczór. Zabawa
skończyła się po 23:00. Daniel nawet na chwilę nie mógł
spuścić ze mnie oka. Po ostatniej piosence zaproponował mi, że
jego tata może mnie podwieźć do domu, jeśli zechcę.
Odpowiedziałam mu, że dziękuję, niepotrzebnie i tak mam blisko.
Daniel ze spuszczoną głową udał się na korytarz zadzwonić do
swojego ojca. Spojrzałam na pusty już stolik z jedzeniem.
Organizatorzy już zaczynali sprzątać, gdy wtedy przypomniałam
sobie, że Weronika wcześniej powiedziała, że już wraca do domu,
bo źle się czuje, więc teraz wracałabym sama.
Podbiegłam szybko
do Daniela i mu dodałam, że jednak mogłaby skorzystać z podwózki.
Momentalnie pojawił się u niego uśmiech.
Ubraliśmy się i czekaliśmy pod szkołą
na ojca Daniela. Na szczęście jak na listopad było dość ciepło,
więc nie zmarzliśmy.
Ubrałam tego dnia krótką szarą kurtkę,
bardziej jesienną, niż zimową, dlatego było mi widać moją nową
sukienkę. Spoglądając w górę na gwiazdy podszedł trochę bliżej
i powiedział:
-Mógłbym tak codziennie z Tobą tańczyć,
wiesz?
-Ja...
zabrakło mi słów.
- ...również.
-Podobało Ci się?
Spojrzał na mnie
łagodnym wzrokiem i uśmiechniętymi oczami.
-Tak, było super.
Powiedziałam
szczerze.
Po paru minutach przyjechał jego ojciec.
Chłopak otworzył mi tylne drzwi samochodu i poczekał aż wejdę,
po czym wsiadł z drugiej strony. Jego ojciec – w przeciwieństwie
do jego syna, był postawnym mężczyzną, miał grube czarne oprawki
i nieogoloną brodę.
-Dobry wieczór młoda damo.
Przyjrzał
mi się z boku.
- To dokąd cię podwieźć?
Położył grube palce
na kierownicy i wbił wzrok na przednią szybę.
-Em...na ulicę Sielską 10 poproszę.
Rzecz jasna nie był to mój adres zamieszkania. Naprawdę mieszkałam
ulicę dalej, ale Sielska wyglądała bardzo reprezentatywne.
-Dobrze, zatem na Sielską.
Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Daniel
cały czas siedział uśmiechnięty patrząc to przez swoje okno, to
na mnie. Spojrzałam się raz na niego, a on przypatrywał się mojej
sukience, zwłaszcza moim kościstym kolanom. Gdy zobaczył, że
zauważyłam, jak na mnie patrzy od razu odwrócił swój wzrok na
moje okno. Był taki słodki, a w tej koszuli i szarej kurtce
wyglądał ładniej niż dotychczas. Nie byliśmy jeszcze w połowie
drogi, gdy oparłam moją głowę o jego bark. Na początku nie
reagował na moje zachowanie, lecz po dłuższej chwili zastanowienia
wziął moją dłoń i delikatnie ułożył ją na swoim udzie,
splatając nasze palce. Jego tata co chwilę na nas zerkał w
przednim lusterku.
Komentarze
Prześlij komentarz