6. Do jutra!


  10 minut później kierowca zatrzymał się przed białym domkiem z czerwonym dachem z napisem „Sielska 10”. Podziękowałam panu Pietrzakowi za podwiezienie i życzyłam Dobrej Nocy. Daniel wciąż się na mnie patrzył maślanymi oczami. Wysiadłam z samochodu i zamknęłam drzwi. Po sekundzie Daniel również wysiada i podbiega do mnie.

-Dobrej nocy, Gwiazdko. 

powiedział cicho, aby ojciec nie słyszał. Chwycił moją rękę i pociągnął ją do siebie. Zaskoczyło mnie to. Ułożył usta w tzw. dzióbek i chyba chciał mnie pocałować. Nie byłam na to przygotowana, nigdy wcześniej się z nikim nie całowałam. Jednym ruchem ręki oddzieliłam dzielącą nas przestrzeń między ustami i powiedziałam:

-Dobranoc Danielu. Muszę już lecieć. 

Pocałowałam go delikatnie w jego prawy policzek.

- Zatem do jutra! 

Powiedział uśmiechnięty i wrócił do auta. Ah, zapomniałam, że jutro piątek i lekcja angielskiego!

Stanęłam przed białym domkiem i machałam, gdy auto odjeżdżało. Gdy już byli za rogiem ulicy, udałam się do domu przez skrót, który prowadził na moje osiedle, bo Sielska znajduje się 2 minuty drogi piechotą. 

Na dworze było bardzo ciemno, latarnie uliczne świeciły słabym światłem, ledwo było widać chodnik. Przechodząc pomiędzy płotami małych osiedlowych domków poczułam gęsty zapach dymu. Kawałek dalej na przystanku autobusowym zobaczyłam jakiegoś chłopca, który palił papierosa. Był oparty o szybę i miał nieogarnięte włosy. To Tomek! To mój były przyjaciel z podwórka, który bardzo mi się podobał. Stwierdziłam, że się przywitam.

-O, cześć!

Obrócił leniwie głowę w moją stronę.

-Siema. 

Wrócił do poprzedniej pozycji nie reagując na mnie.

-Dawno się nie widzieliśmy, co?

-No, ze dwa, trzy lata... - zaciągnął papierosa.

-W jakiej jesteś szkole?- Chciałam go zaciekawić rozmową.

- LO III. 

-Serio? Czemu cię nie widziałam na dyskotece dzisiaj? 

Zauważył moją sukienkę.

-Ja nie chodzę na takie dziecinne zabawy. - popatrzył na mnie jak na dziecko. - Po za tym, miałem sprawy do załatwienia. - Tomek zgasił papierosa i wrzucił do kosza. Stanął prosto na nogach i popatrzył się na mnie swoimi bajecznymi, niebieskimi oczami. 

- Słuchaj, przepraszam Cię, ale dzisiaj nie mam już siły. Może spotkajmy się jutro i wszystko omówimy, bo pewnie masz do mnie mnóstwo pytań. 

Zaskoczyło mnie to. Jego jasnoniebieskie oczy pięknie mieniły się pod lekkim światłem latarni ulicznej. Jego wzrok mnie onieśmielał, sprawił, że moje kolana się uginały.

-Jasne...tylko gdzie?
-Może w parku przed szkołą po lekcjach.
-Okej. To do zobaczenia! 

Strzelił mały uśmieszek w moją stronę i ruszył w przeciwna stronę od mojej. Ruszyłam dalej do domu. Nie mogłam uwierzyć, że chłopak, który mi się podoba od bardzo dawna właśnie umówił się ze mną w parku! Na początku wydawał się nie miły, ale później coś w nim drgnęło. 

Zostało mi jeszcze dwa bloki do przejścia. Moje osiedle nie należało do najbogatszych. Wszystkie szare, komunistyczne bloki były otoczone z zewnątrz nowszymi, aby ludzie z ulicy nie widzieli tych brzydszych.

Gdy przyszłam do domu, zastałam moją mamę pijaną na kanapie przed starym telewizorem. To już nie pierwszy raz tak się zdarzyło. Najpierw rzuciłam swoje buty do mojego małego pokoiku, bo już mi było w nich strasznie niewygodnie. Potem zdjęłam mamie buty i okryłam kocykiem, a leżące butelki na stoliku wyrzuciłam do śmieci. Zgasiłam światło w salonie i poszłam do mojego rodzeństwa sprawdzić, czy są cali i zdrowi. Oni już dawno spali spokojnie w swoim piętrowym łóżku. Małgosia trzymała w prawej rączce swoją pluszową żyrafkę, którą odziedziczyła po mnie. Zamknęłam ich drzwi i nadal w nowej sukience rzuciłam się na swoje łóżko. Wzięłam moją poduszkę i przytuliłam ją do siebie. Myślałam cały czas o Danielu i o tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło. Poczułam się zmęczona, więc szybko przed snem przebrałam się w piżamę i umyłam zęby.

***
Następnego dnia w szkole byłem bardzo szczęśliwy. Ostatnia noc była w prost nie z tej ziemi. Cały wieczór przetańczyłem z Emilką, moją...ukochaną. A ten pocałunek ,co prawda tylko w policzek, był naprawdę oszałamiający. Wyglądała tak bajecznie, naprawdę! Ona jeszcze nie przyszła na angielski, a reszta naszej grupy już siedziała i czekała na lekcję. Ja jednak czekałem na coś innego.

Zadzwonił dzwonek na lekcję, a jej nadal nie było. Troszkę się zmartwiłem. Weszliśmy już do klasy, zajęliśmy już miejsca w ławkach. Nadal się martwiłem, że nie przyjdzie. A co, jeśli ją czymś przestraszyłem? Może tym nagłym dzióbkiem, który zrobiłem. Boże, to było głupie. Nim się obejrzałem, Pan Lechowski zaczął czytać listę obecności. Czułem, że jej nieobecność w naszej ławce była strasznie widoczna, a dla mnie wyczuwalna.

-Adamowicz? Jestem! Cezary? Obecny. Dąbrowska? 

 ktoś powiedział, że nieobecna.

 - Dziekański? Jestem. Klimek? Jestem! Młyńczak? Jestem. Myszkowska? 

...Cisza ...

- Myszkowska jest?

Nagle otworzyły się drzwi do sali i weszła Emilka. Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu.

-Jestem! I przepraszam za spóźnienie.

Powiedziała zdyszana. Jej długie, brązowe włosy opadały niedbale na jej małe czółko.

-Dobrze dziecko, siadaj. Oparzyńska?...

Emilka przeszła przez ławki i usiadła na swoim miejscu obok mnie. Uśmiechnęła się szeroko do mnie i rozpakowała się. Pachniała nowymi perfumami, takimi słodkimi.

-Dobrze, a teraz otwórzcie podręczniki na stronie 45 i wykonajcie zadania, a ja szybko skoczę do pokoju...

Powiedział pan Lechowski, po czym wyszedł z pomieszczenia. Emilka otworzyła swój podręcznik według polecenia nauczyciela.

-Hej, jak tam się czujesz?

-Dobrze, a ty?

Nie spojrzała się na mnie, udając, że nic nizaszło poprzedniego wieczoru.


-Okej, trafiłaś do domu po imprezie?

Popatrzyłem na nią z troską.

-Emm, tak, a czemu pytasz?

położyła dłoń na swój otwarty podręcznik i spojrzała na mnie swoimi ciemnozielonymi oczami.

-Bo się o Ciebie martwię.

Musnąłem delikatnie jej gładką lewą dłoń, a ona nawet nie zareagowała. Może bała się, że ktoś zauważy, że utrzymujemy bliższy kontakt, niż dotychczas

-Cieszę się. Jestem cała i zdrowa.

Złapała lewą ręką mój mały palec, który ją musnął. Uśmiechnęła się jeszcze raz i znowu pojawiły się u niej słodkie dołeczki w policzkach. Spojrzała z powrotem na podręcznik. Wtem wszedł nauczyciel z kubkiem kawy. Od razu odsunęła swoją rękę od mojej. Do końca lekcji nie patrzyła się na mnie.


  Po wszystkich lekcjach poszedłem jak zwykle do szatni po
kurtkę. Przy mojej szafce stał akurat Michał, który rozmawiał z paroma swoimi koleżankami. Gdy otworzyłem szafkę odwrócił się do mnie i zapytał:
-Siema stary! Jak tam wczoraj z Julką? Rozmawialiście?
-Siema, nie, właśnie ale za to poderwałem inną.
-O, co ty gadasz! Którą?
-A...nie znasz. Też chodzę z nią na angielski. Jest po prostu cudowna! 

Pewnie nawet nie przypuszczał, że to szara myszka Emilka.

-To gratuluję. Zaliczyłeś już pierwszą bazę?
-Nie, jest jeszcze nieśmiała...

Pierwsza baza to całowanie? Jeśli tak, to nie. Chociaż było już blisko.

- Myślisz, że zdążysz przed końcem roku ją zaliczyć?

 Nie chciałem jej zaliczyć. Nie jestem taki.

-Em, mogę spróbować.
-To powodzenia stary. I pamiętaj o gumkach!
-Okej, dzięki.

 Usłyszałem jak ktoś szybko wyszedł z szatni. Ubrałem się i wyszedłem ze szkoły.

Komentarze